Słowa Ewangelii według świętego Łukasza. (Łk 4,38-44)
Po opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im.
O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.
Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
I głosił słowo w synagogach Judei.
Bardziej wypadałoby w parafialnej gazetce zatrzymać się przez chwilę nad niedzielną Ewangelią. Ja jednak chcę wybrać do naszej wspólnej refleksji na ten tydzień Ewangelię, którą czytaliśmy w minioną środę. Doskonale znany fragment mówiący o uzdrowieniu cierpiącej na gorączkę teściowej Szymona Piotra.
Chciałbym Cię zachęcić do popatrzenia na ten fragment z kilku perspektyw i odniesienia go do tego, co obecnie przeżywasz osobiście, ale także tego, co przeżywamy jako wspólnota Kościoła. Warto najpierw zauważyć, że ów cud uzdrowienia dzieje się w miejscu bardzo zwyczajnym – w domu. Jezus przyjmuje zaproszenie Piotra i wchodzi w jego codzienność. Nie ma tam udawania, malowania trawy na zielono… jest prawdziwa troska, choroba, kłopot, ból. Zwyczajne życie.
Ten dom Szymona jest obrazem naszych domów, z wszystkimi ich radościami i troskami. Jezus chce przyjść do Twojego domu, do Twojej rodziny. Chce spotkać się z Tobą i Twoimi bliskim tam, gdzie mieszkacie. Gorączka to bardzo bogaty symbol tego wszystkiego, co utrudnia nam życie, co jest jakimś stanem zapalnym między nami. Wszystkiego, co jest jakimś kryzysem.
U św. Łukasza Jezus nie dotyka chorej teściowej, ale rozkazuje gorączce opuścić kobietę. Kierowanie się w codzienności Słowem Jezusa jest najlepszym lekarstwem na wszelkiego rodzaju ogniska zapalne, które pojawiają się między nami. Kryzys (gorączka) zaczyna się bardzo często od tego, że przestajemy słuchać tego, co mówi Jezus, a zaczynamy słuchać wyłącznie swojego widzimisię. Dom, w którym rozgrywa się owa scena jest domem Szymona Piotra – pierwszego papieża. Ten dom może być symbolem Kościoła, w którym żyjemy dzisiaj. Kościoła zranionego wieloma grzechami, szczególnie grzechami wielu duchownych, o których co rusz informują media. Bo ta informacja się dobrze sprzedaje, bo jest nośna…
Jezus, przychodząc do domu Szymona nie udaje, że teściowa jest zdrowa, nie zamiata jej choroby pod dywan. Jezus staje twarzą w twarz z chorobą kobiety. Wypowiada Słowo i przywraca jej zdrowie. Wszystkie te grzechy osób duchownych (jak wszystkich innych) zaczynają się zawsze od jakiegoś głębokiego kryzysu wiary, od osobistego odejścia od Bożych Przykazań.
Gdy będziemy o nich słyszeć (a słyszeć będziemy niestety pewnie jeszcze nie raz), nie zamykajmy na nie oczu i uszu. Nie bądźmy głuchoniemymi z dzisiejszej, niedzielnej Ewangelii.
Bądźmy jednak powściągliwi w osądzaniu, świadomi tego, że informacja, która do nas dociera przez media bardzo często jest po prostu zmanipulowana i zamiast relacjonować fakty, tworzy nowe. Na te wszystkie informacje odpowiadajmy przede wszystkim naszą modlitwą o nawrócenie grzeszników i osobistym nawróceniem – powrotem do życia wg Bożych Przykazań. W swojej historii Kościół przeżywał już wiele kryzysów. Kiedy odpowiadał na nie nawróceniem, wychodził z nich piękniejszy i świętszy niż wcześniej.
Dobrego tygodnia!
ks. Marcin