Z Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do Tomasza: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy».
Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?”. Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię».
Szczególiki u św. Jana są ważne. Kiedy uświadomimy sobie, że Filip, który prosi Jezusa o pokazanie Ojca, to ten, który spotkał Jezusa najwcześniej – znał Go najdłużej z apostołów. To prawdopodobnie o Filipie jest mowa, gdy ewangelista pisze o dwóch uczniach Jana, którzy jako pierwsi poszli za Jezusem (J 1, 35 nn.). Jednego z nich znamy z imienia – to św. Andrzej. Filip zaś był jego przyjacielem. Możemy więc wnioskować, że to on jest tym apostołem nie wymienionym z imienia. Ten szczegół pozwala nam zrozumieć wyrzut, który słychać w słowach Jezusa, gdy słyszy prośbę Filipa.
Dwa ważne wnioski płyną dla naszego życia z tej sceny.
1) Można być blisko Pana Jezusa, towarzyszyć Mu, słuchać Jego słów, być świadkiem zdziałanych przez Niego cudów, a jednak jeszcze Go nie poznać. W Biblii poznać ma zaś podwójne znaczenie:
a) intelektualne – możemy do końca nie rozumieć z kim tak naprawdę mamy do czynienia
b) relacyjne – oznacza wejście w intymny związek dwojga osób.
Można z Jezusem przeżyć wiele lat, być nawet księdzem czy biskupem, a mimo to można Go nie znać, nie wejść z Nim w osobistą relację. To ostrzeżenie dla każdego chrześcijanina – bez wyjątku. Odnoszę nieodparte wrażenie, że takich chrześcijan niestety dziś nie brakuje. Bez tego poznania zarówno intelektualnego, jak i osobistego wiara jest pustą wydmuszką nic nie wnoszącą do życia. I jako taka prędzej czy później zostaje odrzucona. W ogóle mnie to nie dziwi.
2) Wniosek drugi jest bardziej optymistyczny. Bo można znać Pana Jezusa, być z Nim w bliskiej relacji przez wiele lat, a On i tak będzie każdego dnia odkrywał przed nami coś nowego, jakiś nowy wymiar tej wielkiej tajemnicy, jaką On jest. To oznacza, że Bóg potrafi nas każdego dnia zaskoczyć czymś nowym, czymś odkrywczym. Życie z Jezusem nie jest nudne. Bóg jest jak źródło, którego nie jesteśmy nigdy w stanie wypić do końca. Zawsze tryska wodą żywą i wciąż nową.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
ks. Marcin