Z Dziejów Apostolskich (Dz 4, 32-37)
Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na wszystkich. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby. A Józef, nazwany przez apostołów Barnaba, to znaczy Syn Pocieszenia, lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp apostołów.
Gdyby rozdawać Oskary za role drugoplanowe w Dziejach Apostolskich, to pewnym kandydatem do otrzymania nagrody byłby Barnaba. Jego postać przewija się kilkukrotnie w opowieści snutej przez św. Łukasza Ewangelistę, za każdym razem jakby na chwilę, żeby coś dopowiedzieć, zwrócić uwagę pozostałych na jakiś ważny aspekt tego, co się dzieje. Tak naprawdę nazywał się Józef i był lewitą pochodzącym z Cypru. To Apostołowie zmienili mu imię na Barnaba – Syn pocieszenia. W ten sposób odkryto najpiękniejszą stronę jego osobowości: ogromną wewnętrzną wolność. To ona pozwoliła mu sprzedać posiadaną ziemię i zyskane w ten sposób pieniądze powierzyć Apostołom. Był człowiekiem wolnym od przywiązania do dóbr materialnych.
To także dzięki tej wewnętrznej wolności potrafił przekonać członków kościoła jerozolimskiego do przyjęcia ich dawnego prześladowcy Szawła, który teraz był Pawłem (zob. Dz 9, 27). W Antiochii zachęcał wszystkich do wytrwania przy Panu (Dz 11, 22), a potem zwerbował Pawła do podjęcia wspólnej opieki nad tamtejszą wspólnotą Kościoła. W końcu potrafi zejść na drugi plan, pozwalając zabłysnąć św. Pawłowi. Swoją postawą Barnaba łączył tych, którym z różnych powodów nie było po drodze. Wewnętrznie wolny potrafił wznieść się nad to, co dzieliło, by pielęgnować to, co łączyło.
Skąd ta niesamowita wolność i zdolność do łączenia?
Znowu trochę nam podpowiada imię Barnaby – Syn Pocieszenia. Bo Pocieszyciel, to imię własne Ducha Świętego w całym Nowym Testamencie. Barnaba jest więc synem Ducha Świętego – tym, który narodził się z Ducha. Przyglądam się sytuacji, w której żyjemy, staram się słuchać głosów z różnych stron i nachodzi mnie refleksja, że bardzo dzisiaj potrzebujemy ludzi takich jak Barnaba, którzy narodzili się z Ducha Świętego. Ludzi, którzy bardziej słuchają tego, do czego zaprasza ich Duch Święty niż swoich zachcianek czy poglądów politycznych, społecznych, religijnych…
Jezus w rozmowie z Nikodemem wyraźnie mówi, że „Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. Słuchając zwaśnionych stron, obrzucających się argumentami i wyzwiskami, zamkniętych na siebie nawzajem, jedyne co nam pozostaje – to narodzić się na nowo z Ducha Świętego. Zaufać Bogu i dać się Mu poprowadzić tam, gdzie On chce. To jedyny dobry kierunek.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
ks. Marcin