Z Ewangelii według Świętego Łukasza (Łk 11, 37-41)
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to Pan rzekł do niego: «Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste».
W W minionym tygodniu przysłuchiwaliśmy się przez trzy dni rozmowie, jaką toczy Jezus z nieznanym z imienia faryzeuszem, który zaprosił Go do siebie na obiad. Jezus z miłością, ale też bardzo konkretnie i bez ogródek, punktuje zachowanie tych, którzy w oczach innych kreowali się na pobożnych i sprawiedliwych. Jego słowa są niezwykle bolesne dla słuchaczy. Nie pudruje sytuacji i nie łagodzi jej opisu. Konfrontuje swoich słuchaczy z trudną do przyjęcia prawdą o nich. Otwiera ich oczy na rzeczywistość taką, jaka ona jest. Robi to jednak nie po to, aby ich zniszczyć, ale aby zaprosić ich do nawrócenia, do zmiany życia.
Od początku września odnoszę wrażenie, że jesteśmy w podobnej do owego faryzeusza sytuacji. Przez różne okoliczności Jezus otwiera nam oczy, abyśmy skonfrontowali się z prawdą o życiu Kościoła. Tego powszechnego, ale także tego Kościoła, jakim jesteśmy w naszej parafii. Tak jak wspominałem w niedzielnych homiliach, tegoroczne liczenie wiernych pokazuje, że znajdujemy się w jakimś punkcie zwrotnym. Z około 3500 osób zamieszkujących na terenie naszej parafii w ostatnią niedzielę września było nas na Mszy św. 624 osoby (przed epidemią 1089). To ok. 18% mieszkańców (przed epidemią 31%). Jest to więc dosyć znaczny spadek naszego uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Wpływ na to miały nie tylko epidemia, ale i ujawnione w tym czasie przestępstwa osób duchownych na tle seksualnym, obyczajowym czy finansowym, a także boleśnie dzielące społeczeństwo rozgrywki polityczne. Boleśnie dochodzi do nas prawda o tym, że wszyscy – także księża, jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy nieustannego nawracania się do Boga. Jeszcze raz podkreślę – dotyczy to każdego z nas, bez wyjątku.
Dodatkowym czynnikiem jest wpływ mediów, które niestety w zdecydowanej części nie przekazują już informacji o rzeczywistości, ale tę rzeczywistość tworzą i nam sprzedają. Tę medialną kreację bardzo łatwo i bezkrytycznie kupujemy. Bierzemy ów skrawek rzeczywistości za prawdę i nie podejmujemy żadnego wysiłku zweryfikowania informacji. Prawda jest bowiem o wiele bardziej złożona i trudniejsza do przyjęcia.
Cała ta sytuacja w jej rozlicznych aspektach odsłoniła także stan naszej wiary. Pokazała w wielu przypadkach jej powierzchowność, subiektywność i emocjonalność. Do tego trzeba jeszcze dodać braki w zakresie podstawowej wiedzy katechetycznej (tutaj my, kaznodzieje i katecheci, naprawdę musimy uderzyć się w piersi za często odwalaną katechetyczną fuszerę) oraz niechęć do jakiejkolwiek formacji. Wszystko to skutkuje poczuciem, że wiara kompletnie nie łączy się z życiem wielu z nas, nie odpowiada na nasze życiowe pytania. W związku z tym szkoda nam na to wszystko czasu. Jest dużo spraw, które są dla nas po prostu ważniejsze.
Prawda jest niestety bardzo bolesna. I duszpasterze i wszyscy wierni potrzebujemy nawrócenia. To nawrócenie oznacza konsekwentną zmianę myślenia o Kościele jako o instytucji świadczącej usługi religijne dla ludności i odkrycie na nowo, że jesteśmy wspólnotą, w której każdy ma swoje miejsce, może i powinien się zaangażować. Wiarę przeżywamy we wspólnocie.
Przed nami wybory do rad parafialnych: duszpasterskiej i ekonomicznej. Bardzo Was proszę o zaangażowanie w ten proces i wybranie tych, którzy w Waszym imieniu będą aktywnie współtworzyć duszpasterski i ekonomiczny wymiar naszej wspólnoty w tym czasie.
Myślcie o konkretnych kandydatach do obu rad. Rozmawiajcie między sobą także na ten temat.
Serdecznie Was wszystkich
pozdrawiam
ks. Marcin